Powrót




strzały promienne
porannego słońca
roziskrzone radością
usunęły z pod powiek
robaczki niepotrzebnych snów
odrzuciliśmy kołdry
nadzy wbiegliśmy w chłód wczesnego poranka
stopy bose nurzaliśmy w dywanie z kwiatów
trącając żółto złote mlecze
drobniutkie niezapominajki
roześmiane niebieskimi oczkami
przejrzyste kropelki rosy
obmywały z miłosnych snów
szczęście wchłaniały mokre od pocałunków wargi
chłód i czystość
przyfrunęła czerwono oka biedronka
usiadła na tańczących dłoniach
których palce grały na fortepianie uczuć
symfonię życia
wiosna okryta przejrzystym muślinem
dotykała nasze drżące od chłodu ciała
pełne niewyobrażalnego szczęścia